Śledziem w depresję i nie tylko!
Śledź jak śledź, każdy go zna i na Wigilię z przyjemnością wcina. Ale poza bożonarodzeniowym sezonem gości na stołach zdecydowanie rzadziej niż powinien. Rybka ta to bowiem samo zdrowie! Że o zaletach materialnych nie wspomnę: powszechnie dostępna, niedroga, łatwo dostać ją świeżą.
A czemu ten śledź taki zdrowy? [źródła: www.poradnikzdrowie.pl; poradnikprzedsiebiorcy.pl]
- jest bogatym źródłem pełnowartościowego i dobrze przyswajalnego białka
- zawierają liczne witaminy (A, D, E, B6, B12) i mikroelementy (żelazo, cynk, fosfor, miedź, jód)
- idealny składnik diety odchudzającej - choć zalicza się je do tłustych ryb, nie są wcale kaloryczne!
- większość ich tłuszczu stanowią dobroczynne dla zdrowia kwasy tłuszczowe jedno- i wielonienasycone
- ryby te pomagają w regulacji nadciśnienia, dbają również o poziom
naszego cholesterolu (podwyższają dobry i zmniejszają zły cholesterol)
- mają sporo potasu, który ułatwia usuwanie nadmiaru wody z organizmu
- zawarty w nich kwas omega-3 przyspiesza przemianę materii i spalanie tłuszczu
- wpływają na nastrój - zwiększając poziom seratoniny działają przeciwdepresyjnie, wzmacniają pamięć i koncentrację
- są to ryby, których zanieczyszczenie metalami ciężkimi jest niewielkie w porównaniu na przykład z tuńczykiem
Czytając te śledziowe pochlebstwa ogromnej ochoty na sałatkę z tą rybką nabrałam. Śledzia więc w te pędy na pobliskim bazarku "złowiłam", resztę składników ze spiżarki wyłuskałam i taką oto śledziową wariację sałatkową wymyśliłam :)
Chętnych dalszych śledziowych doznań, zapraszam do podejrzenia innych moich przepisów na wykorzystanie tej rybki:
Składniki na 1 średnią miskę:
- 1 szkl. mleka - do namoczenia ryby
- 4 płaty filetów śledziowych typu matias - małe
- 3 ziemniaki - średnie; ugotowane w łupinkach
- 2 jajka - duże; ugotować na twardo
- 3 ogórki kiszone - średnie
- 1 cebula - mała
- 1 pęczek szczypiorku
- 1 łyżka majonezu
- 1-2 łyżki jogurtu naturalnego - gęstego
- pieprz cytrynowy - do smaku
- sok z cytryny - do smaku
Wziąć przepis po babci, dorzucić szczyptę wysiłku, domieszać kapkę wolnego czasu...
Nieodłącznym elementem śniadania w moim rodzinnym domu jest szynka, pieczona w przyprawach. Taka domowa wędlina, jest nieporównywalna w smaku do tej ze sklepu, długo zachowuje świeżość, a jej walorów zdrowotnych nie muszę chyba zbytnio zachwalać, skoro obywa się bez wszelkich konserwantów, emulgatorów, barwników i innych, chemicznych "wspaniałości".
Co z tego, że wędlina w witrynie sklepowej wygląda jak z obrazka, kiedy po włożeniu do lodówki puszcza wodę, robi się śliska i generalnie niejadalna. Nie wspominając już o "trawiastym" smaku. Nazywanie szynki "staropolską" czy "babuni" wcale nie znaczy, że została przygotowana tradycyjnym sposobem. Wędlina mieniąca się kolorami tęczy, mimo że ładnie wygląda, ma przeważnie mało wspólnego z produktem dobrej jakości.
Ratunkiem dla dbającego o żołądek konsumenta są więc własnoręcznie wyrabiane wędliny domowe. Ich przygotowanie wcale nie jest takie trudne. Oczywiście wymagana jest pewna wiedza tajemna w postaci przepisu po babci czy receptury przekazywanej ustnie z pokolenia na pokolenie. Ale reszta to już tylko i wyłącznie chęci oraz trochę poświęconego czasu. Efekt jest niewątpliwie wysiłku wart, bo otrzymujemy wędlinę smaczną, zdrową i świeżą.
Składniki na 1 małą szynkę:
MIĘSO I AKCESORIA:
- 800g szynki cielęcej
- siatka wędliniarska do szynki - kawałek ok 25-30cm
- rękaw foliowy do pieczenia - kawałek ok 30cm; u mnie marki GOSIA;
MARYNATA:
-
1/4 łyżeczki pieprzu białego
- 1/4 łyżeczki czosnku granulowanego
- 1/4 łyżeczki ziół prowansalskich
- 1/4 łyżeczki soli
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
Czyli jak pokonać wyjątkowo kulinarnie-asertywną i spożywczo-wybredną grypę
Nienawidzę chorować! W gardle gula z jeża. Nos zapchany izolacyjną watą szklaną. W uszach dzwony i szumy. Głowa ściśnięta imadłem. Zdecydowanie nic przyjemnego z takiego leżakowania z grypą do towarzystwa nie wynika!
Na dodatek aura za oknem niemalże głowę urywa sztormowym wiatrem. Nic dziwnego, że nosa mi się nie chce wystawiać z ciepłych, domowych pieleszy. Nawet gdy lodówka coraz bardziej pusta się staje...
Nie powiem, Pan Mąż - który swoją osobistą wojnę zdrowotną przegrał akurat w okresie Walentynek... Niezapomniany był to dzień faktycznie... [sarkazmem ociekam] - dzielnie wywiązuje się z codziennego, spożywczego zaopatrzenia. Ale niestety nie ma szans wygrać z moim kulinarnie asertywnym choróbskiem.
Krótko mówiąc - na nic nie mam ochoty i na typowe jedzenie niemalże nie mogę patrzeć! A ze względu na pogodę sama do sklepu się nie udam, żeby zachciewajkom żywieniowym osobiście ulżyć.
Ostatnio jednak dojrzałam światełko w tym rozgrymaszonym, spożywczym tunelu i zamarzył mi się domowy chleb! Ale nie taki zwykły - ma być rarytasowy na tyle, aby zaspokoić kaprysy jedzeniowe mojej grypy. Mój wzrok padł na słój zielonych oliwek stojący samotnie w opustoszałej lodówce. Nada się! Dodatkowo pomacałam ręką w pobliskim koszu przypraw i wylosowałam m.in suszone oregano. Też się nada!
Raz dwa naprędce zamacałam ciasto chlebowe i odstawiłam do wyrośnięcia. Potem trochę niecierpliwego oczekiwania, gdy pieczywko dopiekało się w piekarniku, a ja wygrzewałam zagrypione kości pod kołdrą w pokoju obok. I oto objawił się On! Chleb orkiszowy z oliwkami i przyprawami!
"Pychota!" - mruczy zaspokojone gastronomicznie choróbsko, po wciśnięciu we mnie gorącej jeszcze, pierwszej pajdy. Wyjątkowo się z nim w tej chwili zgadzam :)
Efekty mojego piekarzenia dodaję do cotygodniowej akcji Błyskawiczny Piątek. Jej podsumowanie można znaleźć na blogu - Magiczne życie Marty.
Składniki na 1 dużą keksówkę - o wymiarach LxWxH 30x10x7 cm:
- 350g mąki orkiszowej razowej
- typ 2000
- 150g mąki orkiszowej białej - typ 630
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 25 gramów świeżych drożdży
- 1 i 1/2 łyżki oliwy
- 300ml letniej wody
- 2 łyżeczki suszonego oregano
- 1 łyżeczka suszonej przyprawy do sałatki greckiej - można zastąpić ziołami prowansalskimi
- 2 garście zielonych oliwek [ok 50g] - pokroić w plasterki
- sezam naturlany - do obsypania przed pieczeniem
- 1 żółtko - wymieszane z 1 łyżką wody; do posmarowania przed pieczeniem
Obiad który sam się robi i do tego rewelacyjnie smakuje!
Jednym z najprostszych dań obiadowych jakie w życiu robiłam, jest Kurczak na ryżu. Potrawa wyjątkowo prosta w przygotowaniu, jednogarnkowa, w zasadzie sama się piecze i nie wymaga wnikliwego pilnowania i obecności w kuchni.
Testowałam już standardową wersję tej potrawy z wykorzystaniem białego ryżu. Jednak, jak dla mnie, czas konieczny do obróbki termicznej drobiu trochę nie współgra z czasem potrzebnym na przygotowanie białego ryżu - wychodzi on niestety lekko rozpaciany, zwłaszcza przy dużych kawałkach kurczaka. Stąd moja obecna wariacja zastąpienia klasycznego ryżu tym brązowym. Potrzebuje on o wiele dłużej się gotować i udka kurczaka mają wtedy wystarczająco dużo czasu na upieczenie.
Składniki na porcję dla 2-3 osób:
WYWAR:
- 2 szkl. wody
- 1/4 kostki masła (50g)
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki ketchupu
- 1/2 łyżki Vegety
- 1/2 łyżki papryki słodkiej
- 1/2 łyżeczki papryki ostrej
- 1/4 łyżeczki pieprzu
- 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
DANIE:
- 5 pałeczek z kurczaka - małych
- 200g brązowego ryżu
- 2 cebule - średnie
Jest karnawał! Jest i szarlotka!
Ciasto, które wybitnie sprawdza się w szalejącym obecnie karnawale to Szarlotka. Ale nie taka zwykła z cukrem pudrem, albo kratką na wierzchu. Ma być strojnie, okazale i bogato, czyli pod piankową pierzynką!
Aromat prażonych jabłek, posmak wanilii, delikatna nuta cynamonu i rozpływająca się w ustach słodka pianka na wierzchu ciasta - czegóż chcieć więcej! Karnawałowy bal - czy choćby przydomowa imprezka w najbliższych znajomych gronie - zwieńczona taką słodkością, na długo pozostanie w pamięci.
Cudo to dołączam do fejsbukowej akcji Karnawałowe słodkości - wiem, że trochę późno, ale liczę, że uczestnicy akcji mi to wybaczą :)
Składniki na dużą blachę o wymiarach LxWxH 38x26x6 cm:
CIASTO:
- 300g mąki pszennej - tortowa, typ 450
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 50g cukru
- 1 cukier wanilinowy [15g]
- 150g masła
- 2 żółtka
- 4 - 5 łyżek śmietany 18% - gęsta
NADZIENIE:
- 500g jabłek prażonych ze słoika - po przepis na domowe jabłka zapraszam tu: Jabłka prażone z wanilią
- 2 jabłka - świeże
- bułka tarta - do posypania ciasta przed wyłożeniem nadzienia
- cynamon - do posypania po wierzchu nadzienia
PIANA:
- 6 białej jaj
- 200g cukru
- szczypta soli
Czyli jak "podrasować" nieskazitelny ideał :)
Metodą wielu prób, szlochów i błędów wypracowałam mój osobisty patent na Idealne ciasto na tartę.
Sprawdza się ono zarówno przy tarcie na słodko, jak i jej wytrawnej wersji. Zawsze solidnie grubo wykładam nim spód i brzegi blaszki, żeby potem z przyjemnością zajadać się wielce smacznym ciastem. Piecze się
bezproblemowo, nie trzeba się motać z uprzednim obciążaniem fasolą, wystarczy jedynie ponakłuwanie widelcem.
Wiele potraw z tartą w nazwie dzięki temu patentowi już przygotowywałam:
Mocno wahałam się czy eksperymentować z takim ideałem, ale jednak nie mogłam się oprzeć pokusie nowych wrażeń smakowych. A wszystkiemu winna ta okropnie mroźna pogoda...
Zimową porą, dla podbudowania nadwątlonej odporności organizmu, często gości na naszym stole własnoręcznie przygotowywany sok warzywny, np. Domowy sok marchwiowy z buraczkiem. Dużo marchewkowej dobroci zostaje wtedy w postaci odpadków. Takie oto wióry marchewkowe, pozostałe po przygotowaniu w sokowirówce soku, postanowiłam dodać do ciasta na tartę.
Efekt wyszedł bardzo przyjemny w smaku, trochę słodszy i bardziej miękki za sprawą marchewki, niż poprzedni idealny wariant. Jak na razie wypróbowałam tę wersję ciasta w tarcie wytrawnej, ale myślę, że jeszcze lepiej będzie się komponowało ze słodkimi składnikami.
Zaszalałam i zagniotłam za jednym zamachem od razu dwie porcje ciasta. Jedną
natychmiast zużyłam do aktualnego obiadu. Druga zaś wylądowała w
zamrażarce w celu późniejszego wykorzystania - oczywiście
po uprzednim, szczelnym owinięciu folią spożywczą - u mnie marki Gosia, polecam
wypróbować ze względu na przefajny patent na ucinarkę do foli na suwak :)
Składniki na 2 porcje ciasta (na formę do tarty o średnicy ok. 27cm - wymiar denka):
- 600g mąki pszennej - przesiać razem z proszkiem do piecz. przez sitko; w ten sposób wprowadza się powietrze i ciasto jest bardziej pulchne
- 1 mały proszek do pieczenia (15g)
- 1 masło roślinne (250g)
- 1 łyżka smalcu (25g) - powoduje że ciasto jest bardziej wilgotne
- 1/3 szkl.cukru (70g)
- 3 żółtka
-
1 całe jajko - ciasto wyjdzie
twardsze, bardziej zwarte i chrupkie niż przy użyciu samych żółtek - sprawdza się pod ciężkim, bogatym w składniki
farszem tarty
- 1-2 łyżki gęstej śmietany 12% lub 18%
- 1 szkl. wiór marchewkowych uzyskanych po przygotowaniu soku z sokowirówki (150g)
Jak zjeść smacznie i się przy tym zbytnio nie narobić :)
Czasem zwyczajnie nie mam natchnienia na stanie przy garach i niewolniczą harówę przy obiedzie. Ale że zjeść coś sycącego w porze obiadowej nadal by wypadało, głowię się i dumam co by tu jak najmniejszym nakładem energii na stół zapodać. Nachodzi mnie wtedy ochota na coś prostego, szybkiego w przygotowaniu i niezbyt pracochłonnego. Zjeść smacznie jednak nadal wymagam!
Nagle błysk w oku i na myśl wpadają one! Gofry! Przeważnie jadałam je do tej pory ze słodkimi dodatkami, jak choćby Gofry drożdżowe z jogurtem i frużelina truskawkową. Ale czemóż by nie wypróbować ich bardziej wytrawnej wersji? W ten sposób narodziła się poniższa propozycja podania na obiad moich ulubionych gofrów drożdżowych. Efekt? Pychota! :)
Gofry wytrawne dodaję do cotygodniowej akcji Błyskawiczny Piątek. Jej podsumowanie można znaleźć na blogu - link wkrótce.
Składniki na 10 pokaźnych sztuk gofrów:
CIASTO:
- 2 szkl. mąki
- 3 łyżki cukru
- 3 jajka
- 1 szkl. mleka - letniego
- 1/5 kostki świeżych drożdży [20g]
- 1/2 kostki masła [100g] - roztopić
- 1 mały cukier wanilinowy [16g]
- szczypta soli
- olej - do smarowania gofrownicy
DODATKI (dostosować do liczby głodnych osób i ich preferencji):
- jajka - usmażyć jako sadzone
- pieczarki - pokroić i podsmażyć
- boczek - usmażyć na chrupko
- szczypiorek - do przybrania
- ser żółty - zetrzeć na tarce i posypać z wierzchu