Pamiętacie? Ja pamiętam :) Za młodu jadałam je często, nie tylko w domu, ale również na stołówce szkolnej. Było to wtedy jedno z niewielu dań stołówkowych, które zajadałam ze smakiem i bez grymaszenia - a niejadek za młodu był ze mnie okropny! ;)
Kotlety z mortadeli wywodzą się z okresu mojego życia, kiedy to w portfelu rodziców dominowały kartki żywnościowe zamiast twardej gotówki, a mięso na tradycyjne schabowe tylko cudem udawało się raz na pół roku dorwać. Wtedy poręcznym zamiennikiem stawała się krajowa mortadela, ratująca jadłospis domowy w kryzysowych chwilach. Prawdę mówiąc, preferowałam takie "podrabiane" kotlety od tych mielonych czy schabowych nawet. Ot, takie spaczenie smakowe dzieciństwa :)
Poniższe trudno nawet nazwać przepisem, bardziej jest to pomysł na obiad i to taki z lekka kryzysowy. Wątpliwe są też wartości odżywcze takiego posiłku, bo mortadela do wędlin wysokiej jakości raczej nie należy. Do tego spijająca tłuszcz panierka i lekkiego dla żółądka posiłku raczej z tego nie będzie.
Ale co tam! Raz się żyje! Sentymentom też czasami należy ulec i do smaków dzieciństwa powrócić. Prezentuje więc dziś na szybki obiad kotlety mortadelowe w panierce z cebulką prażoną oraz słodką papryką w proszku. Te ostatnie to mój nowy dodatek, bo za młodu gdy je jadałam, to tylko bułka tarta występowała w tej roli.
Z racji niedużej pracochłonności całego obiadu, dodaję przepis do cotygodniowej akcji Błyskawiczny Piątek - 14 lipca 2017r. Jej podsumowanie można znaleźć na blogu: Słodkie Okruszki.
Składniki dla 2-3 osób:
- 4 plastry mortadeli - o grubości ok 1 cm
- 1 jajko
- olej rzepakowy - do smażenia
PANIERKA:
- 1 łyżka bułki tartej
- 1 łyżka mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 łyżka cebulki prażonej - zmielona na proszek w młynku do kawy
- 1/2 łyżeczki papryki słodkiej
- 1/3 łyżeczki soli
- 1/4 łyżeczki pieprzu czarnego