Podczas porządków przedświątecznych odkopałam spod zalegających w pawlaczu kartonów moją przedpotopową sokowirówkę, w spadku od Rodzicielki dawno temu otrzymaną, a ostatnio jakoś zapomnianą i mało używaną. Maszyna bardziej mini-traktor wyglądem i dźwiękiem przypomina, a tym bardziej gabarytami i dizajnem. Ale soczek nadal oddaje bardzo ładny :)
Sprzęt w te pędy odkurzyłam i w kąpieli wodnej - do wanny się akurat zmieścił - odświeżyłam, do prądu wpięłam i przystąpiłam do produkcji. Przy okazji nahałasowałam okropnie, tak że pół bloku mnie chyba słyszało, ale co tam, ważny efekt a nie droga przez decybele do sukcesu!
Maszyna soczek wyprodukowała przesmaczny! Solidnej porcji marchewki potowarzyszyło tu jabłko i pomarańcza do smaku. A kolorytu dodał buraczek. Wśród szalejących w domowych pieleszach przedświątecznych porządków miło było się pokrzepić taką szklanicą pełną zdrowia. Akurat siły dodała na zmaganie się z kolejną warstwą kurzu na szafkach pokojowych, pejzażem plam kafelkowych w łazience i przywęglonym piekarnikiem w kuchni.
Sokiem delektowałam się w towarzystwie ciasteczek francuskich z marmoladą od BRZEŚĆ. No w końcu trzeba było jakoś nadrobić te utracone kalorie i nadwątlony sprzątaniem organizm!
Składniki na 2 szklanki:
- 4 marchewki - bardzo duże
- 2 jabłka - duże
- 1 pomarańcza - duża
- 1 burak - mały