Naszła mnie straszliwa ochota na ciasto mocno cytrynowe. Nie wystarczył mi dodatek skórki i soku z cytryny, postanowiłam wykorzystać jeszcze dodatkowo cytryniec chiński.
Zainspirowała mnie Angelika Szostak swoim ciastem z aronią i syropem cytrynowym. Z racji, iż lubię kruche i sypkie ciasta, zdecydowałam się jednak obyć bez nasączania go syropem. No i aronię zamieniłam na suszony cytryniec, który to w efekcie dodał całości jeszcze bardziej intensywnego smaku.
Po tych modyfikacjach wyszła mi bardzo ciekawa, a przy tym pyszna - śmiem stwierdzić nieskromnie - babka cytrynowa. Połączenie cytryny z suszonym cytryńcem okazało się obłędne w smaku - akurat dla miłośników wypieków niezbyt słodkich. Ostrzegam jednak, że nie w każdy gust się on wpasuje - suszony cytryniec jest dość specyficzny. Słodycz ciasta przełamuje się tu z kwaśnym dodatkiem cytryny i słodko-słono-kwaśno-gorzko-cierpkim smakiem jagód cytryńca.
Bo okazało się, iż cytryniec chiński (Schisandra Chinensis) to istna orgia smaków! Znany jest także pod nazwą 'Wu Wei Zi', co po chińsku znaczy 'pięć smaków'. Faktycznie, jego smak jest dość wyjątkowy - czuć nutę słodką, słoną, kwaśną, gorzką i pikantną. Okrywa owocu jest słodka, miąższ kwaśny, nasiona gorzkie i cierpkie, a w miarę przechowywania owoc nabiera słonawego posmaku.
Szperając w czeluściach Google odkryłam, iż cytryniec nazywany jest często jagodą wiecznej młodości. Podobno stosowany był w tradycyjnej medycynie chińskiej od czasów najwcześniejszych dynastii i niezwykle ceniony dzięki zdolności do przedłużenia zdrowego i młodego wyglądu.
Chińczycy powiadają, że w ciągu 100 dni stosowania Wu Wei Zi, krew zostaje oczyszczona, powraca młodzieńczy wygląd i ostrość wzroku, a wszystko to dzięki specyficznemu wpływowi Schizandry na detoksyfikację i regenerację wątroby - wg. Chińskiej tradycji to właśnie wątroba związana jest z procesem starzenia.
Owoce cytryńca można jeść podobno w stanie surowym. Cóż, nie próbowałam, ale wszystko przede mną! Jest szansa, że w mojej przyszłości będzie wycieczka do Chin, Korei czy na Syberię - gdzie jagoda ta właśnie rośnie - bo Pan Mąż, wędrując palcem po mapie i przygotowując nam plan kolejnych podróży, coś ostatnio nabiera ochoty na wschodnie klimaty. :)
W naszych polskich warunkach, cytryńca najłatwiej posmakować w postaci naparów, suszu, soków czy wyciągów i nalewek.
Przyznam się bez bicia, iż bakalii tej wcześniej nie znałam. Zmieniło się to dopiero za sprawą współpracy ze SKWORCU, od której to firmy otrzymałam paczkę kuchennych wspaniałości do kulinarnego przetestowania.
To jednak już pewne, że cytryniec wejdzie na stałe do repertuaru moich ulubionych bakalii, po które sięgam gdy mam ochotę na nietypowe zestawienie smaków.
Składniki na keksówkę o wymiarach 30x10x8 cm (LxWxH) - ale następnym razem użyję trochę mniejszej, żeby ciasto było wyższe i szersze:
- 250 g miękkiego masła - wyjąć wcześniej z lodówki
- 150 g cukru
- 3 jajka - duże
- 300 g mąki pszennej - u mnie tortowa
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- skórka otarta i sok z jednej cytryny
- garść suszonego cytryńca schisandra (30g) (dostępne w sklepie SKWORCU)
- 2 łyżki miodu
- masło i bułka tarta - do wysmarowania/obsypania formy
Przy cieście ucieranym należy trzymać się ściśle kilku podstawowych zasad, aby wyszło jak trzeba.
Składniki, takie jak masło i jaja, wyjąć odpowiednio wcześniej z lodówki - 2 godziny przed planowanym pieczeniem - aby miały jednakową temperaturę pokojową. Ewentualnie jajka można dla szybszego ogrzania włożyć do miseczki z ciepłą wodą.
Miód, sok z cytryny i suszony cytryniec podgrzać w garnuszku na małym ogniu, doprowadzić do wrzenia i zostawić do wystudzenia. Suszony cytryniec musi spęcznieć i zmięknąć.
Do oddzielnego naczynia przesiać przez sitko mąkę. Przesiewanie jest nie tylko po to, by usunąć z mąki ewentualne zanieczyszczenia, ale przede wszystkim, aby ją napuszyć i wtłoczyć w nią więcej powietrza. Ciasto będzie wtedy lżejsze, a przy miksowaniu uniknie się grudek.
Do dużej miski pokroić w mniejsze kawałki miękkie masło i dodać cukier. Utrzeć za pomocą miksera na jasny puch, a następnie dołożyć skórkę z cytryny. Nadal miksować, stopniowo wbijając po jednym jajku i łyżce przesianej mąki. Ważne: mieszać tylko w jednym kierunku! Ta "babcina rada" jest potwierdzona naukowo. Mąka zawiera bowiem gluten, a on ma kształt włókienek; mieszając w różnych kierunkach lub byle jak, rozrywa się włókienka glutenu, co przyczynia się do niewyrastania ciasta przy pieczeniu.
Na koniec dodać resztę mąki i ostudzony cytryniec razem z powstałym syropem.
Całość krótko zmiksować na najniższych obrotach lub wymieszać łyżką tylko do połączenia składników. Nie można dopuścić aby ciasto ucierane zbyt mocno się napuszyło przez zbyt długie miksowanie, bo urośnie podczas wstępnej fazy pieczenia a po wyjęciu z piekarnika - spektakularnie opadnie.
Keksówkę wysmarować masłem i obsypać kaszą manną. Przelać ciasto do formy, pomagając sobie łyżką.
Piec w nagrzanym do 170C piekarniku ok. 45-50 min - na środkowym poziomie piekarnika w opcji góra-dół bez termoobiegu. Nie otwierać bez potrzeby piekarnika podczas pieczenia. Bliżej końca pieczenia sprawdzać patyczkiem stan upieczenia ciasta - suchy patyczek, można wyjmować!
Ciasto studzić powoli! Inaczej groźba iż opadnie. Nie wyjmować formy z ciastem zbyt szybko z piekarnika - wyłączyć grzałkę, otworzyć drzwiczki na oścież i studzić tak ciasto ok. 10-15 min. Następnie zostawić do kompletnego wystygnięcia w blaszce ,w której się piekło.
Po ostygnięciu ciasto można polać polewą czekoladową - lub tak jak w moim przypadku, lekko spryskać roztopioną czekoladą.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby po rozkrojeniu, nie przywitała mnie zgroza i postrach każdego cukiernika - ZAKALEC!Na koniec dodać resztę mąki i ostudzony cytryniec razem z powstałym syropem.
Całość krótko zmiksować na najniższych obrotach lub wymieszać łyżką tylko do połączenia składników. Nie można dopuścić aby ciasto ucierane zbyt mocno się napuszyło przez zbyt długie miksowanie, bo urośnie podczas wstępnej fazy pieczenia a po wyjęciu z piekarnika - spektakularnie opadnie.
Keksówkę wysmarować masłem i obsypać kaszą manną. Przelać ciasto do formy, pomagając sobie łyżką.
Piec w nagrzanym do 170C piekarniku ok. 45-50 min - na środkowym poziomie piekarnika w opcji góra-dół bez termoobiegu. Nie otwierać bez potrzeby piekarnika podczas pieczenia. Bliżej końca pieczenia sprawdzać patyczkiem stan upieczenia ciasta - suchy patyczek, można wyjmować!
Ciasto studzić powoli! Inaczej groźba iż opadnie. Nie wyjmować formy z ciastem zbyt szybko z piekarnika - wyłączyć grzałkę, otworzyć drzwiczki na oścież i studzić tak ciasto ok. 10-15 min. Następnie zostawić do kompletnego wystygnięcia w blaszce ,w której się piekło.
Po ostygnięciu ciasto można polać polewą czekoladową - lub tak jak w moim przypadku, lekko spryskać roztopioną czekoladą.
Przestworza Google, w tym najróżniejsze fora kulinarne i brać blogowa, zaserwowali mi wiele pożytecznych rad i wskazówek, jak zakalca unikać - z dokładnym wyliczeniem pieczeniowych błędów i niedociągnięć. Można je znaleźć choćby TU, TU czy TU.
Puenta okazała się jednak bezbłędna i co tu kryć, bardzo życiowa. Można z wagą i stoperem w ręku trzymać się przepisu, piec ciasto po raz -enty a i tak zakalec może się pojawić. A dlaczego? A bo tak!...
No co pozostaje zrobić - tylko się z zakalcem polubić! :) Smacznego :)
Ale smakowicie wygląda. Takiego ciacha jeszcze nie jadłam :-)
OdpowiedzUsuńUwierz, pomimo zakalca, smakuje wybornie! :)
UsuńCytrynowe ciasto, właśnie takie lubię
UsuńTo była cytryna w pigułce ;)
UsuńCiasto niezwykle smakowite. Pychotka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Dzięki za dobre słowo :) Pychotka faktycznie, choć paskuda z wyglądu - ech ten zakalec...
UsuńMimo wszystko ciasto wygląda smacznie.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię takie zakalce:)
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma! ;) Faktycznie zakalec smakowi ciasta nic nie odbiera. Heh też się z nim polubiłam, no bo co zrobić innego ;)
Usuń"A bo tak" - to mi się podoba, bo sprawia, że nie czuję się źle na myśl o tych wszystkich zakalcach, które sama wyciągnęłam z piekarnika... :)
OdpowiedzUsuńCytryniec mnie zaciekawił - nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Ale zapowiada się ciekawie :)
To była moja pierwsza przygoda z cytryńcem, jest mocno specyficzny, nie każdemu może smakować jako bakalia w cieście. Mam ochotę wypróbować go jeszcze w zupełnie innym połączeniu, mianowicie jako dodatek do mięs i sosów - może być ciekawie :) A zakalcami nie ma co sie przejmować. Oczywiście, fajnie jak ciasto wyjdzie bez takiej niespodziewanki, ale zakalec smakowi ciasta nic nie umniejsza - takie moje zdanie :)
UsuńMam cytryńca chińskiego , rośnie sobie przy altance czepiając sie drabinek.W tym roku jest wiecej owoców i miałam problem co z nimi zrobić bo faktycznie nie każdy lubi go jeść. Ja osobiście się do niego przekonałam i chodząc po ogrodzie od czasu do czasu 2-3 gronka sobie zjem. Wykorzystam pomysł by je wysuszyć i wykorzystać jako dodatek do ciast. Dzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńCieszę się że zapodałam Ci pomysł na wykorzystanie cytryńca :) Faktycznie trzeba się do niego przekonać, tak jak do owoców aronii na przykład. Specyficzne w smaku i nie każdy je lubi. Skoro masz dostęp do "świeżego" krzaka cytryńca, to pewnie i ze swieżo-zerwanymi owocami ciasto ciekawie by wyszło. Udanego pieczenia życzę :) NIE zakalca, tak jak u mnie :P
UsuńBardzo fajnie ciasto. Napewno zrobię, zwlaszcza mojemu synowi, który choruje na artymię. Mojej mamie znacznie polepszył się wzrok dzięki dodawaniu go do posiłków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
https://zyj-zdrowiej.pl/wszechstronny-cytryniec-chinski-poznaj-jego-magiczna-moc/
:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ja w takiej sytuacji również to ciasto bym zjadła. To, że ma zakalec wcale nie musi oznaczać, że nie jest smaczne (moim zdaniem zakalec w ogóle nie zmienia smaku ciasta). Samo ciasto wygląda bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńPycha i samo zdrowie
OdpowiedzUsuń