Kto śmie twierdzić, że "kupne" gotowce to w kuchni wybitne zło gastronomiczne, sodoma kulinarna i w ogóle afront pożywieniowy, ten chyba ma na co dzień za dużo wolnego czasu...
Jasne, przyjemniej i bardziej satysfakcjonująco byłoby przygotowywać jedzenie od początku do końca z wyselekcjonowanych składników podstawowych. A najlepiej jeszcze te składniki wpierw samemu wyhodować w przydomowym ogródku.
Jednak nie oszukujmy się, w obecnych, zagonionych czasach, kobieta pracująca - kultywująca satysfakcjonujące życie zawodowe, osobistego Pana Męża, a nie daj Boże również i dzieci - nie ma na to szans! Już nie mówiąc o tym, że nie każdy taki przydomowy ogródek rolny posiada - w doniczkach balkonowych jakoś tak trudno uprawiać własne warzywa i owoce...
Kobieta pracująca musi się wtedy posiłkować choć w części gotowymi produktami wstępnie przetworzonymi, żeby wyrobić się ze wszystkimi obowiązkami w przewidywanych 24-godzinach. Taka prawda i kto nigdy słoika z gotowym daniem w sklepie nie kupił, niech pierwszy rzuci kamieniem...
Po "kupnego" gotowca - Bigos polski z kiełbasą i grzybami od PAMAPOL - sięgnęłam dziś i ja z zamiarem inkorporowania go do ulubionego, nadzianego pieczywka. Tym razem nie w formie bułeczek, ale pasztecików, otwartych po bokach, z których apetycznie prezentuje się nadzienie. Okazały się bardzo dobre w smaku, wyśmienite jako dodatek obiadowy do zupy, lub do pochrupania same na kolację. Bigos od PAMAPOL wybitnie się tu sprawdził!
Składniki na kilkanaście sztuk dużych pasztecików:
CIASTO:
- 350g mąki pszennej - luksusowa, typ 550
- 50g mąki żytniej razowej - pełnoziarnista, typ 2000
- 200ml mleka
- 60g masła
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka suchych drożdży - płaska
- 1 jajko - do posmarowania z wierzchu przed pieczeniem
- czarnuszka - do posypania przed pieczeniem
Do miski przesiać mąkę pszenną, dodać mąkę żytnią, sól i suche drożdże.
W garnuszki rozpuścić masło z łyżeczką cukru. Dolać mleko i lekko podgrzać, aby było ciepłe.
Roztwór maślano-mleczny wlać do miski z suchymi składnikami i wyrobić na gładkie ciasto. W razie potrzeby można dolać 1-2 łyżki ciepłej wody, jeśli masa jest zbyt zwarta, lub 1-2 łyżki mąki, jeśli masa jest zbyt luźna.
Leniwiec kuchenny, może przy wyrabianiu ciasta pomóc sobie mikserem - ale z mieszadłami hakowymi, NIE trzepakami. W końcowej fazie zagniatania lepiej posłużyć się ręką, bo ciasto wychodzi dość zwarte - jeśli nie będzie kleić się do rąk, ciasto będzie dostatecznie już wyrobione.
Miskę od zagniatania opruszyć lekko mąką i włożyć do niej z powrotem ciasto - uformowane w zgrabna kulę. Całość przykryć ściereczka kuchenną i odstawić w ciepłe miejsce na ok 1 godz. do podwojenia objętości.
Wyrośnięte ciasto zbić kilka razy pięścią - w ten sposób się je odgazowuje. Podzielić je na 2 kawałki. Każdy z nich rozwałkować na długi, a wąski prostokąt - wymiary zależne tu będą od preferowanej wielkości pasztecików. Na środek nałożyć długi pas Bigosu polskiego z kiełbasą i grzybami od PAMAPOL.
Długie boki prostokąta zawinąć do środka na nadzienie "na zakładkę", dokładnie je zlepiając, aby nadzienie nie wypadło. Taki rulon odwrócić, tak aby zlepienie było od spodu - w ten sposób zapiecze się ono w piekarniku i nadzienie nie będzie wypadać. Całość pokroić na kawałki o szerokości ok 3-4 cm, które następnie należy poukładać na blasze, wyłożonej papierem do pieczenia, zlepieniem do dołu.
Papier na którym układa się paszteciki można dodatkowo oprószyć lekko mąką - zapobiegnie to przypalaniu się ich od spodu.
Blachę z pasztecikami przykryć ściereczką kuchenną i odstawić w ciepłe miejsce na ok 40min do napuszenia.
Jajko roztrzepać w miseczce z łyżką wody i posmarować nim wierzch pasztecików. Posypać ziarnami czarnuszki.
Blachę wstawić do nagrzanego piekarnika - u mnie bez termoobiegu, grzałka góra-dół, środkowy poziom piekarnika - i piec ok 15 minut w temp. 200C do zezłocenia - koniecznie należy tu kontrolować czas pieczenia, bo piekarnik piekarnikowi nie jest równy i być może pieczenie będzie trzeba wydłużyć, albo skrócić pod własny sprzęt.
Paszteciki powinny być na koniec pieczenia wyraźnie rumiane.
lubię paszteciki jeszcze ciepłe
OdpowiedzUsuń-------------------------------------------------------
http://bit.ly/2eq3TuE
Ja też :) Podgryzane gęstej zupie do towarzystwa są wyborne :D
Usuńmam ogromną ochotę na bigos, jednak takie paszteciki to świetny pomysł na przekąskę imprezową :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie ostatnio miałam urodzaj bigosu i kombinowałam w jakiej by tu jeszcze innej postaci go spożytkować ;) W takich pasztecikach zjadłam go wielce chętnie :D
UsuńBardzo pięknie wyglądają Twoje paszteciki ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana :*
UsuńBigosem ? A to ciekawe
OdpowiedzUsuńTy wiesz jakie dobre wyszło? :D Sama się zdziwiłam :D
UsuńJak widać kobieta pracująca w każdej sytuacji wyczaruje coś pysznego :D
OdpowiedzUsuńNo ba! :P
Usuńojjj... takie paszteciki z barszczykiem, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń25 yrs old Desktop Support Technician Thomasina Franzonetti, hailing from Bow Island enjoys watching movies like Analyze This and Sports. Took a trip to Shark Bay and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. polaczone z
OdpowiedzUsuń